Cały weekend był świetny. W sobotę popołudniu Duża wyszła, a jak wrócila i szykowała się spać, to nie zauważyła, że te białe puchate spadly jej na podlogę. Te... płatki kosmetyczne, o. Wzięłam sobie kilka sztuk, ale Duża się zorientowała i zepsuła mi cała zabawę. Chyba jednak zauważyła, że zrobiła mi przykrość, bo pozwoliła mi się bawić swoją srebrną smyczą od telefonu.
A w niedzielę Duzi wrócili i przynieśli to:

Duży powiedział: "Zobacz, Księżniczko, to dla Ciebie". Pff, dla mnie? A cóż to ma być?

Duży wyjaśnił, że jeśli będą gdzieś iść lub jechać, to będą mnie w tym zabierać ze sobą, bo to torba na kota. Hmm. Kiedy mnie wieziono do Dużych, to rzeczywiście nie było fajnie w tym pudle, to wyglądało przyjemniej. Zaryzykowałam i zbliżyłam się do tego. Miękkie. Weszłam do środka- przyjemnie. Polizałam Dużego po nodze- niech wie, że mi się spodobało.
Ale nie sądziam, że już dziś Duża mnie w to zapakuje i mnie gdzieś wyniosą!!! Ucho mnie swędziało, drapałam się, więc Duża zdecydowała, że mamy iść do weterynarza. Najmłodszy mi tłumaczył, że weterynarz musi mnie zbadać. No ale nie sądziłam, że to będzie aż takie nieprzyjemne!!! Weterynarz mnie oglądała i to zniosłam, ale kiedy zaczęła mi grzebać w uchu i czyścić, no to już zaprotestowałam. Duża jednak trzymała mnie mocno i musiałam wytrzymać oglądanie ucha w środku oraz wpuszczanie kropli. To nie jest przyjemne. Najgorsze jest to, że Duży w domu zrobił mi to samo! I powiedział do Dużej, że ona ma to samo zrobić jutro rano! Chyba ją ugryzę.
A teraz idę spać, bo jestem zmęczona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz